Diabli nadali, czyli pozostałe rodzaje, których jest za mało, by rozdzielać

 

"Pozwólcie oczyścić drogę dla mego mistrza..."

Pozostało jeszcze kilka rodzajów japońskiej broni, których nie omówiłem wcześniej. Jest ich tak niewiele, że nie ma sensu ich rozdzielać na grupy. Tu właśnie trafiły różnorakie rzutki, nożyki i dziwadła. I żeby było jasne-tomahawka tu nie będzie.



Najpierw drugi, do spółki z dużo wcześniej omówionym Kogarasu maru, z moich ulubieńców-Shuriken. Trudno mi się dziwić, w końcu klimaty skrytobójców są częścią mojego świata już dość długo. Ktoś rzuci hasło: "Dobra, idź dalej, shurikeny wszyscy znamy". A ja takiemu spryciarzowi mówię: "Guzik prawda, wiesz, co zjesz". Po pierwsze- grafika powyżej. Te wykałaczki to też shurikeny. Dokładniej Bo-Shurikeny. Są pierwszymi przedstawicielami swego rodzaju, jeśli nie jedynymi, którym do powstania niepotrzebna była telewizja. Wszystkie następne-3,4,5,6,8 ramienne i tak dalej-to wytwór popkultury, żeby przeciętny odbiorca miał przy czym oczy wybałuszać. Mimo to ich różnorodność doczekała się podziału na rodzaje. Jest ich wiele, ja znam(na razie) tylko cztery: wspomniany Bo-Shuriken, ośmioramienny Happa-Shuriken, Hira-Shuriken liczący od 3 do 7 ramion oraz Itaken-Shuriken, który wygląda jak odcięty koniec miecza. Cecha wspólna to parametry; grubość liczy około dwóch milimetrów, średnica maksymalnie 10 centymetrów, natomiast masa nie przekracza 200 gramów. W zamierzchłych czasach te maleństwa były pokrywane trucizną dla szybszego efektu.


Skoro zacząłem od czegoś małego, to lecimy po rozmiarach. Dlatego przedstawiam teraz nóż zwany Kaiken. Głownia, jak na nóż przystało, niespecjalnie długa-od 15 do 20 centymetrów. Przeznaczenie-obrona w zamkniętych pomieszczeniach oraz wąskich przestrzeniach. Używany zarówno przez mężczyzn jak i kobiety. 



Teraz coś z cyklu "Japońska broń ukryta". Mowa o nożu zwanym Kozuka. Mierzący około 20 cm długości, tkwił ukryty na pochwie miecza. Wbrew powszechnie przyjętej wersji jednak to nie jest nazwa noża, lecz jego uchwytu. Całość nazywa się Ko-Gatana, czyli mały miecz. No, rzeczywiście...



Kolejny dłuższy od poprzednich dwóch. Tym razem Kunai. Tu mam niespodziankę-to nawet nie była broń! Tak, to żadna literówka. Kunai stanowił narzędzie ogrodnicze czy stolarskie(szpadel, kielnia). W rękach eksperta sztuk walki stawał się jednak narzędziem do...zadawania śmierci. Wykuwany w przedziale 20-60 centymetrów długości. Oprócz standardowych sposobów użycia mógł też służyć za hak do wspinaczki. Powyżej wersja, którą posiadał shinobi z gry Mortal Kombat-Scorpion(Hanzo Hasashi).



Najdłuższy wśród sztyletów czy noży-Sai. Kto oglądał "Wojownicze Żółwie Ninja", już tę broń zna. I znowu jest to przedmiot. który bronią pierwotnie nie był. Tak, chłopi używali tych widełek przy plantacjach ryżu-robili nimi otwory na sadzonki. Po chłopach użytek z tego zaczęli robić policjanci na Okinawie. Przydawał się do wytrącania broni przeciwnika. Ponoć dało się nim nawet łamać miecze. Długość-od 40 do 60 centymetrów w głowni. A, jeszcze jedno-Sai nie jest ostrzony.


Dawny sierp rolniczy, czyli Kama, to kolejny przykład, że broń może powstać z niczego. Drewniana rękojeść o długości około 45 centymetrów i stalowe, wewnętrznie wygięte ostrze tworzyły całość, z którą można było chodzić bez wzbudzania podejrzeń. Zdarzały się wersje zaopatrzone w osłaniający dłoń jelec w kształcie księżyca, czasem mający kolce.



Bardziej bojowa wersja Kamy, zwana Kusari Gama, to nic innego jak Kama zaopatrzona w łańcuch z obciążnikiem, zwanym fundō. Sama nazwa zresztą oznacza tyle co łańcuch i sierp, dokładnie w tej kolejności. Można nim ogłuszać("Pierwszy cios ma was tylko ogłuszyć-dadzą wam troszkę spać, sprawdzą czy macie dość..."), łapać za szyję i przewracać(łańcuchem), sierpem zaś, oczywiście, dobić("...Potem zamkną się ostre jak od brzytew szpony.") I muszę przyznać, powachlowałbym nią sobie.


Kto powiedział, że niewiasta z wachlarzem nie stanowi zagrożenia?

Ostatni punkt w programie to Tessen-wachlarz bojowy wzmacniany metalem lub z niego zrobiony. Z racji, iż można go było wnieść dosłownie wszędzie(nawet tam, gdzie z bronią nie obsługiwano), właściciele egzemplarzy tego malca nigdzie się bez niego nie ruszali. Rzecz jasna, mowa o samurajach. Niektóre z nich zaopatrzone były w szpikulce jitte, co umożliwiało blokowanie i zakładanie dźwigni na broń sieczną(najczęściej miecz). Tak czy inaczej, radziłbym nie robić nim takich wyczynów jak wyżej widoczna Kitana z Mortal Kombat.





I to było wszystko, co chciałem tutaj omówić. Należy pamiętać, że broń, jakiegokolwiek rodzaju by nie była, zawsze pozostaje przedmiotem zdolnym zadać ból lub śmierć a co za tym idzie-wymaga pewnych cech i zdolności od posiadacza. Warto również poważnie się zastanowić nad ewentualnym wyborem oręża oraz opanowaniem przypisanych do niego technik. Zaś co do broni japońskiej-przedstawiona tu kolekcja stanowi piękny przykład, że do walki można użyć praktycznie wszystkiego. Tak czy owak, z mojej strony to już wszystko, co miałem tu do przekazania. Trzymajcie się i trwajcie w swych dążeniach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rzeczony temat, czyli podział Nihon-tō

Wstęp